25 lutego 2013

Na marginesie Kodeksu Etyki Lekarskiej

Tadeusz Maria Zielonka Katedra i Zakład Medycyny Rodzinnej WUM

Artykuł 77
Lekarze nauczający studentów powinni zaznajamiać ich z Kodeksem Etyki Lekarskiej. Studenci medycyny powinni zarówno przyswajać sobie, jak i respektować zasady zawarte w niniejszym Kodeksie.

Za ojca medycyny nieprzypadkowo uważa się Hipokratesa. Dla większości znany jest z przysięgi Hipokratesa, która przez prawie 2500 lat stanowiła podstawę etyki lekarskiej. Hipokrates to także autor „Corpus Hippocrateum”, około 70 medycznych pism z dziedziny higieny, balneologii, profilaktyki, dietetyki, anatomii, patologii, chirurgii i położnictwa. Wprowadził do medycyny pojęcia: prognosis, diagnosis, therapia, epidemia, zapalenie, rak i wiele innych. Był to walczący z przesądami lekarz, opierający swe działanie na metodzie racjonalnej obserwacji i doświadczeniu. Stworzył szkołę, która przez wieki była wzorem dla wielu pokoleń lekarzy. Hipokrates nie przeszedł do historii medycyny jako pomysłodawca zabiegu chirurgicznego, wynalazca leku, odkrywca nowej choroby czy jej przyczyny. Nie zawdzięcza też swego miejsca w historii błyskotliwym aforyzmom. Nieśmiertelność zapewniło mu stworzenie kompleksowej wizji medycyny opartej na kilku solidnych filarach, takich jak etyka, wiedza medyczna, umiejętności zabiegowe, obserwacja, doświadczenie i racjonalizm. Do dziś nie straciły one na znaczeniu. Hipokrates uczył medycyny kompleksowo. By dobrze wykonywać zawód lekarza, nie wystarczy znać kilkaset leków, kilkadziesiąt metod diagnostycznych, umieć wykonać kilkanaście zabiegów i pamiętać kilka sloganów etycznych. Konieczna jest głębsza znajomość problemów i zrozumienie istoty tego zawodu. Kończąc studia medyczne, trzeba wiedzieć, co to znaczy być lekarzem, jak wykonywać ten zawód, jak zachowywać się w trudnych sytuacjach. Studia medyczne, wzorem szkoły Hipokratesa, winny uczyć nie tylko wiedzy medycznej, ale też postawy. Po dyplomie można się dokształcać w zakresie nowoczesnych metod diagnostyczno-terapeutycznych, ale wizję zawodu lekarza trzeba ukształtować podczas studiów. Stawia to przed uczelniami medycznymi ważne zadanie, z którym coraz gorzej sobie radzą. Potrzebna jest głęboka reforma studiów medycznych w naszym kraju, bez której nie sprostają one wymaganiom. Konieczne jest szersze spojrzenie na proces kształcenia i unowocześnienie metod nauczania. Punktem wyjścia powinno być staranne zdefiniowanie sylwetki absolwenta, a następnie określenie metod i sposobów osiągnięcia wyznaczonego celu.
Dynamiczny rozwój nauk nie tylko medycznych rodzi potrzebę przekazania coraz większego zakresu wiedzy w krótszym czasie. Ogrom wiedzy medycznej wymusił tworzenie coraz węższych specjalizacji, powoduje to jednak „rozkawałkowanie” medycyny na drobne części, co grozi brakiem ogólnego spojrzenia na medycynę. Młodzi ludzie otrzymują wiedzę niczym stertę puzzli i nie zawsze potrafią ułożyć z tego pożądany obraz. Często ofiarowują chorym tylko część tego, czego pacjenci od nich oczekują. Rosną wymogi stawiane lekarzom – medyczne, prawne, etyczne, psychologiczne, administracyjne, a równocześnie archaiczne kształcenie nie nadąża za tymi potrzebami. Nauczyciele akademiccy skwapliwie chowają się przed studentem za ogromną wiedzą, zapominając, że jest to tylko jeden z kilku filarów, na których opiera się medycyna. Nie ucząc etycznego postępowania, racjonalnego myślenia, umiejętności obserwacji, zasad tworzenia bezpiecznej dokumentacji (spełniającej prawne wymogi), nie przygotowują młodzieży medycznej do sprostania wyzwaniom, jakie przed nią stoją. Współczesnym studentom brakuje dziś mentora, który uczyłby ich postaw, filozofii medyczny, umiejętności pokonywania różnorakich trudności, jakie napotyka lekarz, rozumienia chorych, ich rodzin, kolegów, kierowników i personelu medycznego. Uświadomienia, że bycie dobrym lekarzem nie polega tylko na znajomości dawkowania leków, patogenezy chorób na poziomie molekularnym lub nie zawsze dostępnych metod ich rozpoznawania.
Przytoczony artykuł nakazuje nauczycielom akademickim zapoznawanie studentów medycyny z Kodeksem Etyki Lekarskiej, ale aby to było możliwe, trzeba go samemu znać. Obowiązujący kodeks liczy 20 lat i był już nowelizowany w 1993 oraz w 2003 r. Czy wszyscy nauczyciele akademiccy śledzą na bieżąco zmiany w zakresie etyki lekarskiej? Czy są one przedmiotem ich refleksji i dyskusji? Czy w kształceniu podyplomowym problemy etyczne zajmują istotne miejsce? Czy rzeczywiście wystarczy zorganizować na studiach krótki kurs etyki lekarskiej, aby starczyło to na całe życie? Może dlatego tak wiele roszczeń pacjentów dotyczy etycznej postawy lekarzy, że tak mało zajmuje ona miejsca w edukacji medycznej. Być może lekarze nie przestrzegają zasad etycznych, gdyż zbyt słabo je znają. Wbrew przywołanemu zapisowi izby lekarskie nie monitorują znajomości, respektowania i nauczania przez nauczycieli akademickich zasad deontologicznych obowiązujących w medycynie.
Omawiany artykuł wskazuje na drugi, równie ważny i także zaniedbywany przez uczelnie medyczne, problem – respektowania przez studentów zasad zawartych w kodeksie. Wynika to z błędnego założenia edukacyjnego, rozpowszechnionego na polskich uczelniach, które nie włączają studentów w proces diagnostyczno-terapeutyczny. Student medycyny nie jest członkiem zespołu medycznego zajmującego się chorym, co automatycznie nakładałoby na niego określone obowiązki. W konsekwencji uczelnie nie uczą jednego z najważniejszych elementów pracy lekarza, jakim jest odpowiedzialność za losy chorego. Dominuje model nauczania medycyny przez pokazywanie problemu w oddali i „przez szybę”, czyli: popatrzcie na ciekawy przypadek, zobaczcie chorego z rzadką chorobą X, podziwiajcie skuteczność metody Y. Powoduje to oderwanie wiedzy, którą nabywa student medycyny, od roli, jaką przyjdzie mu w przyszłości pełnić. Nauczyciele akademiccy zwykle nie obserwują pracy studentów z chorymi i ograniczają się do oceny efektu końcowego, jakim jest stworzona przez nich dokumentacja medyczna. Na ogół nie obserwują ich działania i nie korygują niewłaściwych zachowań. Nie mają zatem świadomości, na ile respektują oni Kodeks Etyki Lekarskiej. Konieczne są zajęcia warsztatowe, z dyskusjami na temat tworzenia odpowiednich relacji z chorym, zapewnienia poczucia intymności podczas badania, przestrzegania tajemnicy lekarskiej itp.
W niektórych krajach wykorzystuje się do tego weneckie lustro pozwalające grupie studentów wraz z nauczycielem na obserwację postaw studenta i jego relacji z pacjentem, z zachowaniem poczucia intymności niemożliwej do osiągnięcia na sali chorych podczas badania w obecności wielu osób. Komentarze wskazujące na popełniane błędy i niewłaściwe postawy można omawiać na bieżąco.
Konieczne jest unowocześnienie nauczania medycyny w naszym kraju, gdyż przestarzałe metody, skostniały program, nieuwzględniający dynamicznych zmian, brak jasno sprecyzowanej sylwetki absolwenta i nadzoru nad realizacją programu przez osoby prowadzące zajęcia będą przynosić coraz gorsze wyniki. Zmiany te powinny wprowadzać władze uczelni. Niestety w wielu z nich dominują postawy zachowawcze, gdyż zmiany wymagają wysiłku, a na efekty długo trzeba czekać.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyż-szego, które wymusza pewne działania, nie docenia aspektów etycznych w edukacji niektórych zawodów. Uczelnie traktują proponowane przez resort zmiany jako zło konieczne i bardziej starają się znaleźć sposób ominięcia nowych przepisów niż ich wprowadzenia w życie.
Z kolei samorząd lekarski nie czuje się zbyt silnym organem do egzekwowania omawianego artykułu w społeczności akademickiej. Izba lekarska nie podejmuje żadnych działań monitorujących respektowanie Kodeksu Etyki Lekarskiej na uczelniach medycznych i nie śledzi, w jakim stopniu studenci stosują się do wymogów etycznych. To kolejny przykład papierowego zapisu, z którego w praktyce nic nie wynika.
To, co tak głęboko rozumiał Hipokrates, co przez wieki kontynuowali jego następcy na wielu uczelniach medycznych w różnych zakątkach świata, stało się przedostatnim artykułem słabo znanego i respektowanego w praktyce polskiego Kodeksu Etyki Lekarskiej. Może w tym należy upatrywać kryzysu w naszej medycynie?

Archiwum