9 sierpnia 2013

Zdrowie psychiczne

W sierpniu wszystkie szpitale psychiatryczne na Dolnym Śląsku wypowiedziały tegoroczne kontrakty z NFZ. Nie oznacza to, że chorzy od września będą musieli płacić za leczenie albo wracać do domów, bo jeszcze przez trzy miesiące każdy z tych szpitali musi kontynuować działalność i dalej się zadłużać. Za 180 zł dziennej stawki za chorego, niepodwyższanej od pięciu lat, nie da się leczyć.
Do tej pory NFZ stosował wobec placówek wypróbowaną metodę – dziel i rządź. Nie zgadzacie się na nasze warunki, to znajdzie się inny, który przejmie waszych pacjentów. Tym razem wrocławski fundusz ma jednak do czynienia ze wszystkimi szpitalami psychiatrycznymi, więc będzie musiał rozpisać nowy konkurs i zaproponować lepsze warunki. Ta niespotykana do tej pory solidarność stała się możliwa dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego. W końcu to samorząd będzie musiał pokrywać tegoroczne długi szpitali. Może je też skomercjalizować. Tylko, jaką komercję można zrobić w psychiatrii, od lat zaniedbywanej przez płatnika? Ile jeszcze da się wydusić z chorych i lekarzy? – To gest rozpaczy, świadczeniodawcy doszli do ściany – mówi dyrektor wydziału restrukturyzacji Urzędu Marszałkowskiego.
W wielu publicznych wypowiedziach przedstawiciele NFZ powtarzają do znudzenia, że fundusz nie kreuje polityki zdrowotnej, tylko płaci za świadczenia medyczne. Jednak na jakość opieki medycznej najbardziej wpływa to, za co i ile fundusz płaci placówkom. To właśnie polityka finansowania świadczeń doprowadziła do tego, że chorego z ostrym zespołem wieńcowym placówki wyrywają sobie wzajemnie, a starego człowieka z wielu schorzeniami pogotowie wozi od szpitala do szpitala i nigdzie nie ma dla niego miejsca.
Przy rozbudowanej sprawozdawczości NFZ już dawno ma dostatecznie dużo informacji, by korygować stawki za różne rodzaje usług medycznych i likwidować rażące dysproporcje między nimi. W psychiatrii już trzeci rok działa Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego. Działa teoretycznie i na papierze. Miały powstawać powiatowe centra zdrowia psychicznego, gdzie pacjent z zaburzeniami otrzymywałby wszechstronną pomoc – przede wszystkim w domu, w razie potrzeby na oddziale dziennym, a w ostateczności w szpitalu. Żeby jednak zorganizować kompleksową opiekę nad takimi pacjentami, NFZ musiałby zasadniczo zmienić sposób finansowania. Nic z tego. NFZ, jak mówią jego urzędnicy, jest tylko płatnikiem. I spokojnie utrwala stare błędy.
– Brak determinacji w realizacji programu przez ministra zdrowia zapoczątkował lawinę zaniechań ze strony pozostałych podmiotów, zwłaszcza NFZ – mówił prof. Jacek Wciórka podczas konferencji u rzecznika praw obywatelskich. Można by jeszcze zorganizować 100 konferencji, ale czy to zmusi Ministerstwo Zdrowia do prowadzenia polityki zdrowotnej?
Im więcej wiem o systemie ochrony zdrowia, tym mniej rozumiem działania NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Chyba że założymy, iż systemu ochrony zdrowia w Polsce nie ma, a minister nieudolnie próbuje gasić pożary od jednego artykułu prasowego do następnego.

Elżbieta Cichocka

Archiwum