28 lutego 2014

Czy ma to sens?

Wszpitalu przy ul. Barskiej likwidują oddziały


Szpitalny Oddział Ratunkowy w Wojewódzkim Szpitalu Chirurgii Urazowej przy ul. Barskiej w Warszawie uroczyście otwierały władze Mazowsza i rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w grudniu 2008 r. Chwalono się, że oddział spełnia wszelkie wymagania Unii Europejskiej, a na remont pomieszczeń i wyposażenie wydano ponad 9 mln zł. W styczniu 2014 r. oddział zniknął z mapy Warszawy. To nie koniec zmian, są plany, by zlikwidować w tym szpitalu także Oddział Chorób Wewnętrznych.

Z informacji udzielonych przez dyrekcję placówki wynika, że dalsze funkcjonowanie SOR w obecnej postaci nie jest możliwe, z uwagi na brak wystarczającego zabezpieczenia lekarskiego – powiedziała „Pulsowi” rzeczniczka marszałka województwa mazowieckiego Marta Milewska (marszałek jest organem założycielskim szpitala). Dodała, że w miejscu SOR w szpitalu funkcjonować będzie izba przyjęć, „do której również będą mogły przyjeżdżać karetki”. Dyrekcja szpitala, mimo kilkakrotnie składnych próśb, do czasu wydania tego numeru nie odpowiedziała na pytania „Pulsu”.
Na początku stycznia 2014 r. lekarze SOR przy Barskiej nie podjęli się pełnienia dyżurów na Oddziale Ratunkowym. Według byłego już szefa tego oddziału Piotra Łukiewicza (sam złożył wypowiedzenie) doprowadziły do tego działania dyrekcji szpitala, polegające na nieprzedłużeniu umów z radiologami. W efekcie w szpitalu chirurgiczno-urazowym nie było możliwe bieżące wykonywanie diagnostyki obrazowej i jej natychmiastowych opisów.
– Brak lekarzy radiologów, a tym samym niemożność wykonania diagnostyki radiologicznej, oznacza niespełnienie minimalnych wymagań dla SOR, określonych w rozporządzeniu ministra zdrowia, a co najważniejsze – stanowi zagrożenie dla pacjentów zarówno tego oddziału, jak i pozostałych – tłumaczy Piotr Łukiewicz.
Pacjenci, którzy wymagaliby tomografii komputerowej, mieliby być transportowani na badania do innych placówek. Poproszony o opinię w tej sprawie konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny ratunkowej Grzegorz Michalak uznał „na gruncie praktyki klinicznej”, że transport pacjenta do zewnętrznych ośrodków na podstawową diagnostykę TK może stanowić w wielu przypadkach realne zagrożenie dla ich zdrowia i życia.
Piotr Łukiewicz twierdzi, że media przedstawiają wiele relacji o tragediach, do których przyczyniły się problemy organizacyjne. W szpitalu przy Barskiej lekarze nie chcieli improwizować i czekać, aż tragedia się zdarzy. Łukiewicz podkreśla, że nie chodzi o pieniądze, chociaż placówka, z powodu kłopotów finansowych, zalega z płatnościami także wobec współpracujących z nią lekarzy.
Kiedy nie udało się zatrudnić radiologów na miejscu, szpital podpisał umowę na opisy diagnostyki obrazowej z podmiotem zewnętrznym. Jednak współpraca nie układała się.
– 7 stycznia wysłanych zostało do opisu około 80 zdjęć RTG. Do godz. 13.00 nie został przysłany żaden opis – mówi Piotr Łukiewicz.

Oszczędności
Jak poinformowała nas Marta Milewska, wartość nadwykonań za zeszły rok w szpitalu to 4,3 mln zł, a o kolejne 7 mln zł za nadwykonania placówka walczy z NFZ w sądzie.
Dalsze plany dyrekcji obejmują likwidację kolejnego nierentownego oddziału. Biuro prasowe marszałka województwa informuje nas, że kierownictwo placówki pracuje nad programem restrukturyzacyjnym. „Rozważana jest koncepcja powrotu szpitala do formy placówki monospecjalistycznej – a zatem szpitala typowo urazowo-ortopedycznego, z rozwiniętą rehabilitacją. Ponieważ Ochota należy do dzielnic dobrze zabezpieczonych medycznie (szpital przy Banacha, Lindleya, z funkcjonującym SOR, Wolski oraz przy Wołoskiej), być może korzystnym rozwiązaniem będzie przeniesienie niektórych świadczeń ze szpitala przy Barskiej do innej, wielospecjalistycznej placówki. W ten sposób Barska mogłaby stać się szpitalem monospecjalistycznym” – czytamy w odpowiedzi biura na pytania „Pulsu”.
Planom likwidacji interny w tym szpitalu zdecydowanie przeciwstawia się konsultant wojewódzki ds. chorób wewnętrznych dla Mazowsza dr Marek Stopiński. – Obecnie nie widzę żadnej możliwości ograniczenia działania tego oddziału, o likwidacji nie wspominając – podkreśla.
I tłumaczy, że liczba łóżek internistycznych w Warszawie jest niewystarczająca, co wielokrotnie było sygnalizowane władzom województwa, miasta i NFZ. Wskutek tej sytuacji oddziały wewnętrzne są przepełnione.
Ten przy ul. Barskiej ma 44 łóżka i stanowi zaplecze dla chorych z Ochoty, Ursusa, Michałowic i okolic, ale spełnia też funkcje konsultacyjne wobec bardzo dużego Oddziału Ortopedii i Traumatologii i Chirurgii w tym samym szpitalu.
– Nie wyobrażam sobie funkcjonowania tych oddziałów bez zaplecza internistycznego. Stanowi to zagrożenie dla leczonych w nich chorych ze złożonymi problemami internistycznymi – uważa dr Stopiński. Dodaje, że oddział przy ul. Barskiej jest istotnym wentylem bezpieczeństwa dla Szpitala Wolskiego wobec permanentnego braku miejsc internistycznych w tej jednostce.
Oczywiście na pewno w jakiejś mierze do trudnej sytuacji w placówce przy Barskiej doprowadziło niedofinansowanie oddziałów ratunkowych i chorób wewnętrznych przez NFZ. To oddziały, które w efekcie wyceny płatnika praktycznie w szpitalach w całej Polsce przynoszą straty. W czerwcu zacznie się kontraktowanie na następne lata. Tylko czy coś to zmieni?

Justyna Wojteczek

Archiwum