27 lutego 2015

Homo homini res sacra

Tadeusz Tołłoczko

Kiedy przygotowywałem niniejsze opracowanie, trwały zimowe igrzyska olimpijskie. Pierre de Coubertin, inicjując ruch olimpijski, zakładał, że będzie on wolny od wpływu polityki, biznesu i będzie istniał niezależnie od wojen. Ale historia wykazała, jak bardzo założenie to, oczywiste i piękne, jest nierealne. Współcześnie pojawiło się też nowe zjawisko – rywalizacja z wykorzystaniem dopingu. Owiany tajemnicą doping genetyczny w sporcie dopiero się zaczyna. Natomiast jednym ze środków najbardziej dopingujących do postępu i rozwoju zarówno sportu, jak i nauki, były, są i pozostaną pieniądze.

Bezpieczeństwo procedur molekularnych
Jak coś jest nieznane, trzeba to poznać! A żeby poznać, trzeba robić eksperymenty. W zakresie inżynierii genetycznej ujawnia się wiele niewiadomych, którymi się straszy albo które się lekceważy. Obrona któregokolwiek stanowiska nie może opierać się na żadnej z tych metod. Zdawać sobie musimy sprawę, że badania w dużej mierze prowadzone są metodą prób i błędów, co pochłania liczne ofiary. Ofiary życia. Metodyka badań wiąże się zatem z brakiem wizji wszystkich zagrożeń i ich ogromu.
Nasze nadzieje i zagrożenia, związane z klonowaniem i in-nymi molekularnymi doświadczeniami, wynikają z braku dostatecznej wiedzy, braku wątpliwości i nie zawsze umotywowanego wiedzą optymizmu. Pamiętać należy, że zarodkowe komórki macierzyste, pochodzące z klonowania terapeutycznego, charakteryzują się genetyczną niestabilnością oraz możliwością rozwoju tzw. teratom. Trzeba się liczyć z tym, że zwiększone będzie ryzyko urodzeń ludzkich klonów z zagrażającymi życiu wadami, zarówno anatomicznymi, jak i metabolicznymi. Owca Dolly urodziła się po dokonaniu 276 nieudanych prób. Celem badań jest niewątpliwie zmniejszenie takiego ryzyka. Ale jaki będzie tego „koszt”? Wykorzystanie embrionu do leczenia innego człowieka jest przecież wyrazem wdrażania filozofii przemocy. Kościół katolicki nigdy tego typu metody powoływania do życia nowych istnień ludzkich nie zaakceptował, choć broni życia tych, którzy dzięki tej metodzie zaistnieli (S.B. Chyrowicz).
Mając wizję znanych zagrożeń i przeczucie nieznanych oraz biorąc pod uwagę fakt, że duża część klonowanych embrionów ginie, a znamiennie duża liczba urodzonych klonów obarczona jest wadami wrodzonymi i żyje krótko, musimy zdawać sobie sprawę, że wraz z rozpowszechnianiem klonowania powstaną nowe problemy związane z opieką medyczną, a także dotyczące ubezpieczeń. Trzeba mieć świadomość, że w przypadku wdrożenia klonowania do praktyki klinicznej opieka medyczna stałaby się niezwykle kosztowna i ekskluzywna. Ubezpieczenie sklonowanych będzie droższe. Czy w ramach społecznej solidarności osoby tradycyjnie poczęte będą chciały, a może zostaną zmuszone, ponosić większe wydatki? Zadaniem medycyny jest pomaganie chorym i ograniczanie ich liczby, a nie mnożenie. Ponadto firmy ubezpieczeniowe i pracodawcy mogą wprowadzić swoisty „rasizm genowy”. Potrzeba więc prawnego zabezpieczenia „genetycznej prywatności” sklonowanego człowieka.

Co nas chroni
Obecnie przed rozpowszechnieniem procedury klonowania i wielu innych procedur molekularnych „chronią” nas jeszcze względy techniczne, brak pieniędzy oraz trudności natury formalnoprawnej. Dzięki temu w najbliższej przyszłości klonowanie nie wpłynie w sposób znaczący na zmniejszenie wielorakości genetycznej gatunku homo sapiens. W tym aspekcie nie stanowi więc ono istotnego biologicznego zagrożenia dla ludzkości, zwłaszcza że dotychczasowe metody rozmnażania nie stracą na powszechności.
Niebezpieczeństwo polega na tym, że nie mamy ani precyzyjnych danych, ani przemyśleń, a więc i wizji następstw wejścia na tor wyłącznie utylitarnego sposobu rozumowania w medycynie. Na problem ten zwracał uwagę Jan Paweł II w odniesieniu do komórek macierzystych: „…należy zawsze unikać metod, które są sprzeczne z poszanowaniem godności i wartości osoby. Mam zwłaszcza na myśli próby klonowania istot ludzkich z myślą o uzyskaniu organów do przeszczepów. Moralność nie może polegać jedynie na wygodnej umowie między ludźmi, dopasowywanej do potrzeb bieżących, a w tym i finansowych korzyści”.

Niepokój o przyszłość
Czy zatem możliwość złego wykorzystania klonowania stanowi argument przemawiający za bezwzględnym zakazem stosowania tej metody rozmnażania? Przecież ludzkość zawsze godziła się na wynalazki, które przynosiły nie tylko pożytek i dobro, ale też krzywdy i zło. Jeśli jednak z odpowiedzialnością chcemy iść w przyszłość, musimy być świadomi zagrożeń i zastanowić się, czy w wielu przypadkach nie lepiej już na początku drogi postawić znak „wstęp wzbroniony”, niż potem stanąć przed znakiem „wyjścia nie ma”.
Z procedury zapłodnień in vitro zwykle pozostaje do dyspozycji nadmiar embrionów. Powstaje natomiast pytanie, co robić z nadmiarowymi zarodkami? Wykorzystać je jako źródło zarodkowych komórek macierzystych, przekazać do wykorzystania w przemyśle kosmetycznym, czy zniszczyć? Które zło uznać za mniejsze? Zatem „wyjścia nie ma”!
Prawny zakaz klonowania wstrzymać może badania nad zarodkowymi komórkami macierzystymi, wpłynie jednak na nasilenie zjawiska ich nielegalnego uzyskiwania i ograniczy możliwość regulacji oraz kontroli.
Czy homo sapiens, istota rozumna, jest w stanie przewidzieć, w jakim kierunku rozwijać się będzie sterowana przez naukę ludzkość, gdy całkowicie „wyswobodzi się z pęt moralnego kaftana”, gdy przekształceniu ulegną pojęcia świętości życia, autonomii, wolności i godności? Bycie człowiekiem wiązać się może z narastającym ryzykiem fałszywej koncepcji człowieka. Czy wobec tylu jeszcze niewiadomych – zarówno przyszłych osiągnięć, jak i niebezpieczeństw – człowiek pozostać ma tylko biernym i niemym obserwatorem? Życie nie jest łatwe, zwłaszcza gdy chce się być przyzwoitym człowiekiem i sens istnienia wiązać z poczuciem godności.

Archiwum