27 lutego 2019

Sekwencyjne leczenie raka

Małgorzata Skarbek

Naszą onkologię, według danych z lat 2006–2015, nadal cechuje stosunkowo niska zapadalność, ale wysoka umieralność – powiedział prof. Jan Walewski, dyrektor Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie podczas debaty z okazji Światowego Dnia Walki z Rakiem.

Obecnie w Polsce udaje się wyleczyć około 45,5 proc. pacjentów onkologicznych. W Europie Zachodniej 55–65 proc., w USA natomiast 65–75 proc. Przyczyn naszych słabych wyników jest kilka, ale najistotniejsza to zbyt późne zgłoszenie niepokojących objawów lekarzowi (około 70 proc.) oraz leczenie poza siecią wysokospecjalistycznych placówek (50 proc.).

W pierwszej dekadzie XXI w. nastąpił znaczny postęp w przedłużaniu życia osób ze schorzeniami nowotworowymi, także u nas. Największy przyrost wskaźnika przeżyć obserwowany jest w przypadku nowotworów: piersi, prostaty i jelita grubego.

Wyniki leczenia nowotworów w Polsce nie należą do najlepszych w Europie. Część nowotworów udaje się wyleczyć lub stają się one chorobami przewlekłymi, a to oznacza, że mogą pojawiać się wznowy raka. Informacja o powrocie choroby nowotworowej – zdaniem psychoonkologów – dla wielu pacjentów jest większą traumą niż pierwsze rozpoznanie.

Rak płuca nadal należy do grupy „głównych” zabójców, ale dzięki coraz skuteczniejszej chemioterapii, w tym leków celowanych w terapii molekularnej, staje się chorobą, którą można pokonać w wielu etapach – mówi prof. Rafał Dziadziuszko. – W dodatku zmniejszenie toksyczności leków sprawia, że chorzy są w lepszej kondycji, mogą prowadzić aktywne życie rodzinne i zawodowe, żyją od czterech do ośmiu lat dłużej, wydłuża się też czas do nawrotu choroby.

Z leczeniem wieloetapowym, zwanym też sekwencyjnym, wiążą się nowe problemy. Jednym z nich jest mała dostępność leków trzeciej i czwartej linii, np. dla chorych na nowotwory jelita grubego, czy brak dostępu do pewnych terapii dla cierpiących na raka piersi.

Pojawienie się nowego rodzaju pacjentów, leczonych wieloetapowo, to także problem z dostępnością opieki ambulatoryjnej – podkreśla hematolog prof. Wiesław Jędrzejczak. – Pacjent ze wznową nowotworu nie może czekać 300, a nawet 600 dni w kolejce do specjalisty!  Jest bardziej podatny na wszelkiego rodzaju zakażenia, a więc powinien mieć zapewnione bezpłatne szczepienia, m.in. przeciwko grypie, meningokokom, pneumokokom. Taki pacjent jest z góry dyskwalifikowany w dostępie do leczenia sanatoryjnego, tymczasem ono ogromnie poprawiłoby jego stan psychiczny.

A samopoczucie pacjenta, zwłaszcza przy kolejnych nawrotach choroby, może w dużym stopniu wpłynąć na jego motywację do dalszego leczenia.

Pacjent w trakcie remisji wraca zwykle do domu i trafia pod opiekę swojego lekarza rodzinnego – uważa dr Michał Sutkowski, rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych.
Lekarz pierwszego kontaktu jest w stanie pomóc, choćby przez przyspieszenie procesu diagnozy czy leczenia przy wznowie lub zapewnienie szczepień, ale konieczna jest szczególna czujność onkologiczna w opiece nad takimi pacjentami, zwiększona empatia w stosunku do nich.

W debacie powtarzały się głosy o zbyt niskim finansowaniu leczenia onkologicznego oraz złej organizacji systemu. W ostatnich dziesięcioleciach przyjęto kilka programów zwalczania chorób nowotworowych, żaden jednak nie był skuteczny, nie poprawiał radykalnie systemu opieki nad pacjentami z rakiem.

We wrześniu 2018 r. eksperci z Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP we współpracy z Ministerstwem Zdrowia przygotowali kolejny projekt ustawy – Narodowa Strategia Onkologiczna. Projekt ma być do września 2019 opracowany i przyjęty przez parlament. Jego skuteczność – podobnie jak poprzednich – będzie zależeć od konsekwencji w realizacji celów, dotrzymywania terminów, ale w ogromnym stopniu także od wysokości finansowania.

„Miesięcznik OIL w Warszawie Puls” nr 3/2019

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum