29 marca 2014

Klauzula sumienia, cz.6

Królem jestem ludzi, nie sumienia”.

Stefan Batory (1533-1586),
król Polski, okres panowania 1576-1586

Tadeusz Tołłoczko

Zagrożenia – zranione sumienie
Piękno i harmonia życia człowieka uwarunkowane są m.in. zgodą z własnym sumieniem. Natomiast każda władza ma niezliczone możliwości łamania i kupowania ludzkich sumień i zmuszania do konformizmu, chociażby decyzjami finansowym lub groźbami zwolnienia z pracy. W systemach totalitarnych wychowanie młodzieży polega właśnie na zaplanowanym systemie stopniowego łamania sumień. W efekcie możliwe jest istnienie oprawców w obozach koncentracyjnych. Kupuje się i deprawuje ludzkie sumienia metodą konformistycznych uwarunkowań. Współcześnie, jakże często, indywidualne sumienie zmagać się musi o swoje prawa właśnie z nagminnym i pospolitym konformizmem.
Jakiej reakcji możemy się spodziewać od ludzi, którym zraniono sumienie? Z pewnością stracą wiarę w istnienie dobra i prawdy, w sumienie innych ludzi, zwłaszcza tych, którzy pracują w urzędach oraz żyją w tym samym środowisku. Czy można oczekiwać, że osoba zmuszona przeróżnymi metodami do konformizmu, z okaleczonym sumieniem, będzie nadal postępowała moralnie, czy najwyżej zgodnie z prawem w obawie przed karą? Te problemy nie obciążają jednak umysłów „zwycięzców” w parlamentarnych głosowaniach na temat prawnych ograniczeń sumienia. Nigdy nie słyszałem, aby problem ten był dogłębnie rozważany.
Stopień wielości, wielorakości i złożoności wielu problemów moralnych, kreowanych przez postęp naukowy i technologiczny, oraz niedostatek finansowy ochrony zdrowia jest tak wielki, że sumienie ludzi uczciwych może tracić orientację. W tej sytuacji etyka stwarza szansę na prawidłowe i sprawiedliwe rozwiązania. W przeciwnym wypadku z człowieka czyni się przestępcę, choć niekiedy tylko w jego własnej ocenie. Tego ludzkiego dramatu niektórzy współcześni moraliści albo nie chcą, albo nie potrafią zrozumieć. Być może go świadomie bagatelizują. Motywów takiego postępowania może być wiele.

Medycyna oparta na prawie
Powszechnie uznany autorytet – niemiecki prawnik i myśliciel Rudolf Stammler (1856-1938), na podstawie analizy systemu hitlerowskiego, stwierdził: „medycyna oparta na prawie, a nie na sumieniu, niezauważalnie staje się elementem działania systemu totalitarnego”. Mimo że po latach prawdziwość tego stwierdzenia potwierdził Trybunał Norymberski, nadal nie znajduje ono nawet wśród członków komisji etycznych właściwego zrozumienia. Przymus dopasowywania zasad moralnych do prawa stanowionego, to droga rozwoju systemów totalitarnych, w których człowiek staje się w końcu bezbronny wobec ustawowego bezprawia.
Prawo może ograniczać fizyczną wolność człowieka, może uwięzić go wraz z jego sumieniem, ale nie może stać się deregulatorem jego sumienia. Dlatego klauzula sumienia nie daje żadnych podstaw do stosowania jakiejkolwiek formy przemocy lekarza wobec chorego ani prawodawców wobec lekarskiego, czy w ogóle ludzkiego, sumienia.

Causa causae
Nie spotkałem się z sytuacją, w której współczesna sprawiedliwość rozważała znany już w antycznych czasach problem prawny Causa causae etiam causa causati – przyczyna przyczyny jest przyczyną skutku. Wiele błędów organizacyjnych, finansowych, politycznych, popełnianych również na najwyższych szczeblach władzy państwowej, materializuje się w odniesieniu do konkretnego, pojedynczego chorego. Nie zdarzyło się, aby jakakolwiek instytucja prawna wskazała rzeczywistą, a nie tylko bezpośrednią, przyczynę niepomyślnego medycznego zdarzenia. Na winowajcę zawsze wyznacza się lekarza. Myślę, że komisje etyczne powinny się i tym zagadnieniem zainteresować, choć wątpię, czy to nastąpi.
W rodzimej ochronie zdrowia brak równowagi między finansowaniem i obowiązkami, a im mniej pieniędzy, tym więcej pułapek na nasze lekarskie sumienie.

Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych
W art. 18 tego paktu stwierdza się: „Każdy ma prawo do wolności myśli, sumienia i wyznania”. Podobnie w art. 19 mówi się, że „każdy człowiek ma prawo do posiadania bez przeszkód własnych poglądów”. Art. 18 pkt 3 traktuje o ograniczeniach ustawowych klauzuli sumienia w przypadku ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego, zdrowia lub moralności. Pkt 2 tego artykułu głosi: „Nikt nie może podlegać przymusowi, który stanowiłby zamach na jego wolność posiadania lub przyjmowania wyznania albo przekonań według własnego wyboru”.
Zapis ten potwierdza powszechnie uznawane stanowisko, że nikt nie posiada mocy zwalniającej innych od rozwiązywania własnych dylematów moralnych. Jakikolwiek przymus sprowadza klauzulę sumienia do fikcji. W takich przypadkach staje się ona klauzulą niezgody z cudzym sumieniem, a więc stoi w sprzeczności wobec prawa stanowionego, narzucającego obowiązek niezgadzania się z własnym sumieniem. Sumienie posiada granice, ale tylko etyczne, a nie prawne.
Autonomia sumienia nie może oznaczać relatywizmu i podlegać koniunkturalnym interpretacjom. Powtórzę, że prawo może ograniczać wolność człowieka, ale nie jego sumienie. Etyka nie podlega prawu.

Zakończenie
Czy można godzić się na różnorakie sankcje prawne wobec osób, które chcą być w zgodzie z własnym sumieniem? Oczekiwałbym, że wszyscy dyskutanci, niezależnie od poglądów, zechcą chronić sumienie, a nie wspierać proces łamania jego autonomii, stosowanie kar, zamiast problemy rozwiązywać. Zapominamy, że lejce są ważniejsze od bata. Bez podjęcia pojednawczych prób rozwiązań organizacyjnych, unikania konfliktów moralnych, zapobiegania okolicznościom ich powstawania, a tym bardziej wobec całkowitego ignorowania takich działań, nie można czuć się moralnie uprawnionym do potępiania osób postępujących zgodnie z nakazem własnego sumienia. Zdarza się, że niektórzy zwolennicy rygorystycznego ograniczenia klauzuli sumienia znani są z anegdot, w których wypowiadali się o tolerancji, wolności, pluralizmie, humanizmie i tym podobnych zagadnieniach.
Próby bezkonfliktowego rozwiązania problemów powinny z założenia być rozważane pierwszoplanowo. Dlatego zalecenie znaczącego ograniczania klauzuli sumienia, bez takiej próby, przyjmuje co najmniej znamiona moralnego dyktatu.
Czyżby możliwość bezkonfliktowego załatwienia sprawy została z założenia wykluczona? Nie dostrzegam jednak znaczących oznak woli zastosowania takiego rozwiązania. Czy więc chodzi o zmuszenie siłą odmiennie myślących do złamania ich przekonań i sumienia? Czy byłby to sukces myśli i moralnego sposobu załatwienia sprawy? Wchodzić tu mogą w grę również motywy czysto utylitarne.
Dopatruję się również możliwości, że o ostatecznej decyzji zdecydowały nie racje etyczne, lecz tzw. wpojone przekonania. Nie uwzględnia się faktu, że – jak mawiał Nietzsche – przeświadczenie bez myślowego dowodu może być bardziej niebezpieczne dla prawdy niż kłamstwo. W przypadku braku argumentów wykorzystywane są najczęściej pozory obiektywizmu.
Zastanawia mnie również, dlaczego tak wiele naprawdę światłych osób nie chce być strażnikami nie tylko zbiorowego, ale również własnego sumienia. Zalecenia w tej materii nie mają przecież dla sumienia żadnej mocy wiążącej. Są tylko sugestiami członków różnych komisji, a nie trwałymi zasadami moralnymi.
Normy prawa stanowionego, łamiące autonomię sumienia czy „świętość życia”, wyposażone są w siłę wykonawczą w postaci pieczątek, policji, aparatu sprawiedliwości i innych urzędów. Jakiekolwiek stanowiska komitetów etycznych nie mają żadnego, prawnego ani faktycznego, znaczenia. Toteż zalecenia takich gremiów w sprawie ograniczenia klauzuli sumienia niewątpliwie zyskają uznanie i poparcie każdej władzy oraz pochwałę prorządowych gazet. Są bowiem niczym liście figowe, wykorzystywane do przykrycia niezgodnych z zasadami etyki projektów prawnych, a następnie ich realizacji. Zadaniem komisji etycznych nie jest dopasowywanie norm etycznych do norm prawnych, ale ochrona zasad etycznych przed wpływem koncepcji utylitarystycznych, merkantylizmu i ingerencji władzy.
Komisie etyczne mają swoje zasady i pryncypia, a komisje prawne – swoje. Zasady te nie muszą być zgodne, choć ich zgodność byłaby pożądana. Zespół pojęć i twierdzeń etycznych ma charakter uniwersalny. Gdybym jednak był członkiem jakiejś komisji prawnej czy obywatelskiej, moje stanowisko w odniesieniu do wielu spraw mogłoby ulec modyfikacji. Na przykład jako minister zdrowia, odpowiedzialny organizator służby zdrowia, będąc pewien, że ograniczenie prawa wykonywania aborcji nie uzyska parlamentarnej większości, byłbym za przyjęciem takiego rozwiązania, w którym aborcji byłoby najmniej. Natomiast jako członek komisji etycznej nie mógłbym sprzeniewierzyć się uniwersalnym zasadom etycznym. Poczuwałbym się do obowiązku dbałości o kryształową czystość i trwałość tych zasad. Sumienie ma odróżniać dobro od zła i w żadnym wypadku nie może podporządkowywać definicji etycznych normom prawnym.
Przedstawione dwie metody rozwiązania problemu potwierdzają tezę, że pojęcie humanizmu jest jednak warunkowe, zarówno w zakresie kultury społecznej, jak i osobistej. Wszystko zależy od głosu sumienia rozpoznającego prawdę i dobro. Powołam się na myśl Jana Pawła II: „są nurty filozoficzne, które twierdzą, że »człowiek to ja«. Inni twierdzą, że »człowiek to ty«. Człowiek jednak to ja i ty. Między »ja« i »ty« powstać musi więź, ażeby zapanował tak pożądany »ład«”.

ttolloczko@wum.edu.pl

Archiwum