1 kwietnia 2021

Niewspólne (nie tylko) święta

Ograniczanie kontaktów służy ograniczaniu zakażeń. Dla dobra swojego i innych rezygnujemy ze spotkań. Dlatego #WspólneŚwięta – kampania społeczna pod hasłem „Święta spędź z bliskimi”, organizowana przez naszą izbę, w czasie epidemii została zawieszona. Akcja miała na celu zwrócenie uwagi na zjawisko porzucania seniorów przez bliskich na czas świąt w szpitalu, ale również na problemy systemowe, samotność seniorów oraz ich opiekunów. Ta samotność w obliczu epidemii jest jeszcze bardziej dotkliwa, o czym z lekarzem Michałem Matuszewskim z Prezydium ORL w Warszawie, pracującym na oddziale covidowym, dr. Tomaszem Imielą z ORL w Warszawie, pracującym na oddziale kardiologicznym, prezes „Stowarzyszenia Pielęgniarek Cyfrowych” Katarzyną Kowalską oraz psycholog Moniką Szymańską rozmawiała Renata Jeziółkowska.

 

Lekarz Michał Matuszewski

Na co, jako pomysłodawca akcji #WspólneŚwięta, zwraca pan uwagę w obecnych realiach?

Jednym z postulatów, który pozostaje aktualny, jest taka pomoc seniorom, aby maksymalnie długo stosowali się do zaleceń i nie trafili do szpitala z przyczyn, których można uniknąć. Najistotniejsze są działania na wczesnym etapie zaburzeń, gdy istnieje szansa na ich odwrócenie bez hospitalizacji.

A gdy już zaistnieje konieczność hospitalizacji…

Z racji obostrzeń odwiedziny pacjentów w szpitalu są obecnie zabronione. Bardzo trudne jest to, że rodzina tygodniami nie może zobaczyć się z chorym. Dramatem jest brak możliwości pożegnania się z umierającą bliską osobą.

To medyk jest przy takim pacjencie. Lekarze, których jest za mało, muszą mierzyć się coraz częściej z takimi sytuacjami. Wróćmy więc do kwestii opieki domowej nad starszym człowiekiem. Jakiego rodzaju wsparcie systemowe mogłoby pomóc?

Pandemia dobitnie pokazała wieloletnie zaniedbania w ochronie zdrowia. Gołym okiem widać, jak bardzo brakuje obecnie kadr medycznych. Powinno to skłonić rządzących do uregulowania kwestii, o których mówimy od dawna: rozszerzonych uprawnień urlopowych dla osób sprawujących opiekę nad bliskimi czy elastycznej organizacji czasu pracy tak, aby łatwiej było pogodzić obowiązki zawodowe z zajmowaniem się przewlekle chorym członkiem rodziny. Tym bardziej teraz, gdy wygląda na to, że doszliśmy do ściany, jeśli chodzi o możliwości wykorzystania aktywnych zawodowo lekarzy. Kolejne działania rządu w kwestii powołań i przesunięć personelu są coraz bardziej oburzające, co można zobrazować powiedzeniem „Z pustego i Salomon nie naleje”.

 

Dr n. med. Tomasz Imiela

Jak wielu seniorów jest u pana na oddziale i jak wygląda sytuacja w kontekście pandemii?

Pracuję na Oddziale Kardiologicznym Szpitala Grochowskiego w Warszawie. To szpital drugiego stopnia zabezpieczenia covidowego, więc objęły nas, tak jak większość szpitali w Warszawie, różne przekształcenia związane z koronawirusem. Oddziały internistyczne zostały przekształcone w covidowe i w związku z tym pozostałe musiały zacząć przyjmować chorych, którzy normalnie trafiali na internę. Mój oddział kardiologiczny obecnie prowadzi bardzo wielu chorych „internistycznych”. Są to osoby starsze, często niesamodzielne, chorują nie na jedną, ale na bardzo wiele różnych chorób. Z powodu koronawirusa dla pacjentów z pozostałymi chorobami, lecz bez COVID, w szpitalach pozostało znacznie mniej miejsc – to ogromny problem. Nawiązując do akcji #WspólneŚwięta – epidemia nasiliła problem samotności starszych osób w szpitalach.

Jak samotność wpływa na pacjentów?

Światełkiem w tunelu, motywacją dla chorych były odwiedziny rodzin. W dobie pandemii w większości szpitali odwiedziny pacjentów przez bliskich zostały wstrzymane. Teraz my pośredniczymy w tych kontaktach. Rodziny trzeba rzetelnie informować, rodzina musi mieć kontakt z pacjentem, to jest bardzo ważna część leczenia. Brak odwiedzin sprawia, że więcej czasu musimy poświęcać na pośredniczenie w kontaktach. Widać, że nasi pacjenci czują się samotni.

Pacjenci szukają w lekarzu kogoś, kto choć trochę zniweluje to poczucie samotności?

Często tak. Zarówno my, lekarze, jak i personel pielęgniarski staramy się poświęcić chorym maksymalną ilość czasu. Bo nieraz nie chodzi tylko o leczenie, ale też o rozmowę, o jakiś gest, o pomoc w drobnych czynnościach. Niestety, jest nas za mało i mamy na tyle dużo zajęć, że nie możemy poświęcić na takie sprawy tyle czasu, ile by należało i np. usiąść z pacjentem, spokojnie z nim porozmawiać.

Seniorzy boją się szpitala, zwłaszcza teraz, gdy obawiają się zakażenia koronawirusem. Czy strach powoduje, że nie zgłaszają się do lekarza, choć powinni?

Rzeczywiście jest taki strach. Tymczasem pacjenci powinni pamiętać, że jeżeli po wystąpieniu pierwszych objawów nie zwrócą się o pomoc, objawy się nasilą i niezbędna stanie się hospitalizacja, a czas pobytu w szpitalu się wydłuży. Dużo groźniejsze jest wstrzymywanie się z kontaktem z ochroną zdrowia niż ryzyko zakażenia koronawirusem, szczególnie jeśli dana osoba jest starsza lub ma wiele chorób.

 

Pielęgniarka Katarzyna Kowalska

Czy podczas pandemii obserwuje pani sytuacje, jakie wcześniej zdarzały się, czyli pozostawianie osób starszych na święta w szpitalu?

Teraz takich sytuacji jest mniej. Do momentu wybuchu pandemii częściej obserwowaliśmy, że rodziny stosowały taktykę ucieczki i, jeżeli osoba starsza „przeszkadzała” w planach na święta, to wykorzystywano hospitalizację, aby inni zaopiekowali się nią. Pandemia z naszej perspektywy rzeczywiście wywróciła system do góry nogami.

Co obecnie wzbudza największy niepokój?

Fakt, że osoby starsze boją się szpitala. Pracuję na Oddziale Kardiologii Interwencyjnej i w mojej placówce widzę, że seniorzy odwołują planowe zabiegi, przestają się diagnozować i korzystać z opieki zdrowotnej w takim zakresie, jak przed pandemią. Obserwujemy również to, że pacjenci, którzy do nas trafiają, cierpią z ogromnego, czasem wręcz obsesyjnego, strachu i samotności. Bywa, że obsługa nawet najprostszego telefonu jest dla nich zbyt trudna i nie mają jak komunikować się z rodziną. Pomagamy im w tych czynnościach, ale zdarza się i tak, że trafiają do nas osoby, z których rodzinami nie mamy kontaktu. Pragnę podkreślić, jak ważne jest, by rodziny lub sami pacjenci zadbali już wcześniej o kartkę z zapisanym numerem telefonicznym do najbliższych, którą można schować do etui aparatu, do kieszeni, do dokumentów. Zdarzały się przypadki, że rodzina przez tydzień nie interesowała się osobą starszą przebywającą w szpitalu, a my szukaliśmy kontaktu przez policję.

Seniorzy otoczeni na co dzień troską najbliższych nagle trafiają do szpitala i są od nich odcięci. Czy wówczas oczekują opieki od pielęgniarek?

Tak się dzieje. Jesteśmy dość mocno obciążone sprawami na pierwszy rzut oka mało ważnymi. Jako przykład podam sytuację, gdy dzwoni do nas rodzina, że chce podać ubrania, jakiś pakunek dla pacjenta. My w tym czasie jesteśmy odrywane od zaplanowanych czynności, więc musimy się tak organizować, by odbierać od rodzin przesyłki i choć chwilę z nimi porozmawiać o pacjencie bądź skontaktować je z lekarzem. W czasie dyżuru takich sytuacji mamy mnóstwo i w tym czasie nie jesteśmy przy pacjentach. Mówię o tym, bo to kolejny dowód, że jest nas za mało na oddziałach szpitalnych, że pracujemy na granicy wydolności. Telefon w dyżurce dzwoni nieustannie, rodziny próbują uzyskać informacje o bliskich. Rozumiemy ich frustrację, ponieważ często nie mogą się dodzwonić z przyczyn niezależnych, jednak to obecnie jedyna forma komunikacji z chorymi. Pielęgniarki szczególnie teraz podczas wykonywania czynności zawodowych przy pacjentach poświęcają więcej czasu na rozmowy z nimi, by choć trochę zrekompensować im brak odwiedzin. Przeciążony personel pielęgniarski ma do odegrania ogromną rolę w emocjonalno-psychicznym wsparciu pacjenta.

Dochodzi jeszcze uczucie strachu przed samotnością w obliczu śmierci…

Strach rośnie, jeżeli oddział jest covidowy. Tam pacjent rzadko ma okazję usłyszeć ciepłe słowo i poczuć obecność drugiej osoby przy swoim łóżku. W mojej placówce byliśmy przez dwa i pół miesiąca oddziałem covidowym i faktycznie pacjenci mówili wprost, że nie chcieliby końca życia spędzić, nie widząc twarzy osoby, która będzie obok, jeżeli w ogóle będzie. Na oddziałach niecovidowych, gdzie personel nie musi być w tak dużym stopniu zabezpieczony, pracuje w fartuchach i maskach, poziom strachu u chorych jest mniejszy, bo sam fakt zobaczenia twarzy drugiego człowieka jest bardziej naturalny. Natomiast u rodzin, które nie mają wstępu na żaden oddział, ani covidowy, ani inny, strach i niepokój o bliską osobę jest taki sam, tak samo martwią się, że już nigdy nie zobaczą swojego bliskiego. Staramy się więc pomagać w tej trudnej sytuacji w zachowaniu komunikacji z pacjentem.

A co, jeśli opiekun starszej osoby zachoruje na COVID? Opiekun, a możliwe, że także senior. Mam na myśli sytuację, gdy hospitalizacja nie jest konieczna, ale opiekun najzwyczajniej w świecie nie ma siły, by zająć się podopiecznym. A wiadomo, że do „skażonego” domu nikt nie wejdzie.

To problem związany z organizacją całego systemu opieki zdrowotnej. W mojej ocenie powinniśmy wypracować plan pomagania seniorom, zwłaszcza że społeczeństwo będzie się dramatycznie starzeć. Uważam, że pielęgniarki powinny razem z opieką społeczną opracować skuteczne działania umożliwiające opiekę nad osobami niesamodzielnymi. Zwłaszcza jeżeli nie wymagają interwencji medycznych, a stały opiekun w danym momencie nie jest w stanie świadczyć tej opieki. W czasie pandemii rząd apelował do społeczeństwa o pomoc sąsiedzką, np. w robieniu zakupów, ale kryzysowe sytuacje mogą się powtarzać, a my nie mamy systemu, który działałby stale, nie tylko w okresie epidemii.

 

Psycholog Monika Szymańska

Jakie problemy pogłębiły się podczas pandemii?

U osób starszych pogłębiło się na pewno poczucie izolacji i osamotnienia. Osoby samotne zostały całkowicie odcięte od innych ludzi i sytuacji społecznych, nawet tak zwyczajnych, jak wyjście do sklepu, na bazar, uczestnictwo w mszy, jazda autobusem. W związku z tym narosło poczucie zagrożenia, strach, że zostanie się samym w potrzebie. Początkowo również wzmogły się problemy z korzystaniem z opieki zdrowotnej, pacjenci nie mieli możliwości umówić się na osobistą wizytę u lekarza.

W ośrodkach opieki, w szpitalach, na oddziałach nie ma odwiedzin. Jak zniwelować to poczucie samotności?

Nie ma na to sposobu. Pacjenci zamknięci na oddziale szpitalnym, zamartwiający się o własne zdrowie i życie, pragnący uniknąć sytuacji, gdy to oni kogoś narażają na zakażenie, muszą siłą rzeczy pozostać w tym poczuciu izolacji i zamknięcia. Nikt nie zastąpi im rodziny i przyjaciół. Personel może zadbać o profesjonalną komunikację z pacjentem, okazać mu życzliwość i ciepło, co na pewno rodzi wdzięczność i przynosi ulgę, że „ktoś jest jeszcze na tym świecie” gotowy do pomocy, ale taka życzliwa pomoc nie zlikwiduje poczucia osamotnienia. Poza tym trzeba podkreślić, że personel to też ludzie, tak samo przerażeni i martwiący się o siebie i swoje rodziny jak pacjenci. Nie zawsze mają siły i chęci okazywać ciepło i życzliwość. W komunikacji z rodziną i przyjaciółmi sprawdzają się natomiast wszelkie rozwiązania techniczne: telefony, komputery, tablety. To dzięki tym urządzeniom można nawiązać kontakt z bliskimi i przekazać wiadomości. Niestety, nic więcej nie da się zrobić.

Z jakiego wsparcia podczas pandemii mogą korzystać osoby starsze i ich opiekunowie?

Na szczęście zaczęły prężnie działać punkty oferujące pomoc wolontariuszy. Jednym ze stowarzyszeń, które włączyło się w tę akcję, jest Stowarzyszenie mali bracia Ubogich, które od lat niesie pomoc osobom starszym (www.malibracia.org.pl).

 

Z perspektywy lekarza geriatry

O opiece nad osobami starszymi, ich samotności i sposobach ich wspierania mówi konsultant wojewódzka w dziedzinie geriatrii na Mazowszu dr n. med. Elżbieta Kozak-Szkopek.

Każdy człowiek starzeje się inaczej i w innym tempie. Ale u każdego z wiekiem i postępem chorób przewlekłych rośnie ryzyko wielkich problemów geriatrycznych, takich jak niesprawność ruchowa, upadki, niedożywienie, nietrzymanie zwieraczy, niedosłuch, niedowidzenie, zaburzenia poznawcze, zaburzenia nastroju. Cechami istotnie różnicującymi i generującymi bardzo różne potrzeby są niesamodzielność, samotność, otępienie. Pandemia niestety bardzo uwypukliła te problemy. Z raportu Krajowego Instytutu Gospodarki Senioralnej wynika, że połowa seniorów odczuwa samotność, a 42 proc. pytanych twierdzi, że może liczyć na swoich bliskich, ale brakuje im kontaktów społecznych z szerszym gronem.

Dane KIGS wskazują, że 1/3 pacjentów przerwała w czasie pandemii leczenie chorób przewlekłych, 61,5 proc. skarżyło się na problemy z dostępnością specjalistów. Zgodnie z danymi NFZ w województwie mazowieckim w I półroczu 2020 liczba pacjentów poradni geriatrycznych wynosiła 1122 (w całym 2019 – 2178), ale dominowały teleporady. Natomiast liczba hospitalizacji w 8 z 56 oddziałów geriatrycznych uległa zmniejszeniu o około jedną trzecią. Większość oddziałów geriatrycznych w II półroczu 2020 pracowała jako oddziały leczenia COVID-19.

Należy zwrócić uwagę na prawidłową komunikację między chorym a leczącymi. Nie wykonujemy procedur medycznych, ale leczymy i pielęgnujemy chorego, cierpiącego człowieka. Osobowe traktowanie nawet najbardziej „oprzyrządowanego” pacjenta pomaga jemu, ale i nam, leczącym. Na oddziałach geriatrycznych dużą rolę w utrzymaniu dobrostanu psychicznego pacjentów odgrywa psycholog, który jest członkiem zespołu geriatrycznego.

W warunkach ambulatoryjnych doświadczenia z poradni geriatrycznej wskazują na akceptację przez seniorów teleporad w formie rozmowy telefonicznej. Pacjenci przygotowują się do takiej rozmowy, a nawet swobodniej wypowiadają się na temat dolegliwości i problemów, korzystając z pewnej formy anonimowości. Teleporada nie zastąpi jednak wizyty u lekarza. W 2021 r. wszystkie poradnie geriatryczne przyjmują pacjentów stacjonarnie, działając zgodnie z zasadami epidemiologicznymi. Zadaniem poradni geriatrycznej jest wczesne wykrywanie wielkich problemów geriatrycznych z zastosowaniem zasad całościowej oceny geriatrycznej, obejmującej stan fizyczny, psychiczny i funkcjonalny, oraz koordynacja diagnostyki i leczenia. Należy zatem zachęcać seniorów do korzystania z porad specjalistycznych w przychodni i akcentować konieczność leczenia chorób przewlekłych. W warunkach POZ lekarz rodzinny, wykorzystując elementy COG, także może bardziej szczegółowo ocenić pacjenta.

Nieodzowną częścią geriatrii jest rehabilitacja. Korzystanie z niej zostało utrudnione. Trzeba zatem zachęcać seniorów do ćwiczeń indywidualnych z wykorzystaniem bezpiecznych urządzeń typu rotor. Opracowano już programy rehabilitacyjne do zastosowania w warunkach domowych.

Kolejnym zadaniem jest zadbanie o prawidłowe odżywianie osoby starszej, którego celem jest zapobieganie niedożywieniu, częstym niedoborom białkowym, witaminy D i witaminy B12. Liczne poradniki dla seniorów i ich opiekunów zawierają informacje dotyczące procesów starzenia, podpowiedzi dietetyczne, podstawowe zestawy ćwiczeń ruchowych.

Szczególną grupę stanowią seniorzy niesamodzielni i samotni oraz wymagający opieki całodobowej, którą sprawują opiekunowie nieformalni, czyli rodzina. Niezbędna jest koordynacja usług medycznych i opiekuńczych, a więc pielęgniarki środowiskowej i pracownika socjalnego opieki społecznej. Aktywne poszukiwanie potrzebujących pomocy, systematyczne wizyty patronażowe u osób z najstarszych grup wiekowych, świadczenie usług opiekuńczych i pielęgnacyjnych w miejscu zamieszkania przez profesjonalnie przygotowane osoby powinny być standardem.

Istotne są też różne formy telemonitoringu dla osób zagrożonych upadkami, osób z zaburzeniami poznawczymi w zakresie orientacji przestrzennej oraz dla pacjentów z chorobami sercowo-naczyniowymi i oddechowymi. Urządzenia zdalnie monitorujące czynności życiowe, detektory upadków, wychodzenia poza wyznaczony teren umożliwiają szybką reakcję opiekunów i odpowiednią pomoc medyczną. O pomoc wolontariuszy w zakresie usług opiekuńczych w miejscu zamieszkania można starać się za pośrednictwem ośrodków pomocy społecznej.

Rozwiązaniem problemów, które pokazuje pandemia, może być koncepcja Centrum Zdrowia 75+, opracowana w Narodowej Radzie Rozwoju. Centrum ma być podmiotem leczniczym łączącym opiekę zdrowotną i społeczną, zawierałoby geriatryczny zespół opieki domowej, dzienny dom opieki medycznej, przejmujący pacjentów wymagających wzmożonych działań usprawniających, zagrożonych niesamodzielnością po opuszczeniu szpitala. Opierałoby się na sieci oddziałów geriatrycznych (jeden oddział na 300–350 tys. mieszkańców). W projekcie określono, że jedno centrum powinno obejmować opieką mieszkańców jednego powiatu (do 100–120 tys. osób). To oznacza, że docelowo powinno być utworzonych około 300 centrów zdrowia 75+ na terenie kraju.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum