29 kwietnia 2024

Kilogramy emocji

Pacjent z otyłością czuje się osamotniony, walczy z samym sobą, lecz także z krytycznymi spojrzeniami i ocenami otoczenia. O tym, jak potrzebne jest wsparcie lekarzy, bliskich i osób w podobnej sytuacji, opowiada Renacie Jeziółkowskiej pani Marta, pacjentka bariatryczna, która pomaga innym, ale i sama korzysta z takiej pomocy.

 

 

Ile pani schudła po operacji bariatrycznej?

Oczywiście, mogę odpowiedzieć na to pytanie, tyle że w bariatrii kilogramy są najmniej istotnym wskaźnikiem. Osoba chorująca na otyłość gubi je przy okazji zmiany stylu życia. Osiągnięciem nie jest liczba zredukowanych kilogramów, ale szansa na odzyskanie zdrowia. Badania dowodzą, w jak dużym stopniu po zmniejszeniu masy ciała u chorego wycofują się choroby współistniejące, np. nadciśnienie, cukrzyca typu 2. Jak zmniejsza się liczba tabletek połykanych każdego dnia, jak pacjenci tracący już pierwsze kilogramy po operacji są pełni energii, motywacji, wiary w siebie, chęci życia, wychodzą z domu do ludzi. To jest według mnie najważniejszy efekt operacji bariatrycznych. Zredukowałam masę ciała o 50 proc. – z otyłości olbrzymiej do wagi prawidłowej. Ale każdy pacjent jest inny, obciążony różnymi chorobami współistniejącymi, z własną historią dietetyczną. Najgorsze dla osoby po operacji bariatrycznej jest porównywanie się z innymi. To bywa bardzo demotywujące. Pacjenci oglądają, szczególnie w social mediach, spektakularne efekty zabiegu. Bardzo często jednak influencerzy bariatryczni działają przez rok czy dwa, pokazują tylko jasne strony i piękne momenty, zakupy nowych ubrań w rozmiarze 38, skoki ze spadochronem, biegi po 10 km itp., a potem znikają z sieci. Dlaczego? Bo walka z chorobą otyłościową jest codziennym wyzwaniem, a nie pasmem sukcesów. Są wzloty i upadki, po których – jeśli byliśmy dobrze przygotowani do operacji – podnosimy się. Nie każdemu udaje się zachować efekty zabiegu.

 

Dlaczego tak trudno utrzymać wagę?

Odzywają się stare nawyki żywieniowe, schematy zachowań. Człowiek nie tyje w tydzień czy rok do BMI powyżej 40, jak np. ja, zatem zmiana życia musi odbyć się w wielu obszarach, a duże zmiany są z natury trudne, wymagają ciężkiej pracy. W przestrzeni publicznej funkcjonuje pogląd, że pacjent bariatryczny poszedł „na skróty”, bo poddał się operacji i waga bez jego wysiłku spadła. To bardzo krzywdzące. Operacja jest narzędziem, ale to pacjent musi wiedzieć, jak je wykorzystać. Chorzy po jednym, dwóch dniach pobytu w szpitalu z powodu operacji wracają do tego samego domu, tej samej rodziny, tej samej pracy i muszą wytrwać w zmianie nawyków. Chciałabym podkreślić, że osoby chorujące na otyłość są siłaczami. Wiele razy nam się nie udaje, padamy w ringu, jesteśmy nokautowani – po dietach liczba kilogramów spada, potem rośnie, a my podnosimy się kolejny raz i walczymy dalej. O siebie, o swoje zdrowie, a niejednokrotnie życie.

 

Jest pani zaangażowana w projekt wsparcia osób walczących z otyłością, ludzi po operacji bariatrycznej. Czy to wynika z faktu, że zawodowo zajmuje się pani komunikacją?

Po części tak, ale na własnym przykładzie wiem, jak bardzo łaknie się sprawdzonej wiedzy, której wiarygodne źródła są nadal bardzo ograniczone. Dla mnie największym wsparciem byli pacjenci po operacji. Taką pomoc dajemy uczestnikom naszego projektu, oczywiście oprócz spotkań z ekspertami, którzy dzielą się wiedzą i wieloletnim doświadczeniem.

 

Podczas konsultacji lekarskich spotykała się pani z informacjami, które demotywowały, sprawiały przykrość?

Miałam szczęście trafić na lekarzy rozumiejących problemy osób chorujących na otyłość. Natomiast od pacjentów wiem, że bardzo często od lekarzy POZ słyszą: „Musi pani schudnąć”, „Musi się pan za siebie wziąć”. Na pytanie: jak? pada odpowiedź: mniej jeść, więcej się ruszać. I z takim komunikatem wychodzi z gabinetu pacjent z nadwagą, otyłością różnego stopnia. I zostaje z tym sam. Nie wie, od czego zacząć, gdzie udać się po pomoc.

 

Jak komunikacja powinna wyglądać, by pacjent „nie zajadał” uwag, które miały go motywować?

My, pacjenci, naprawę wiemy, że jesteśmy otyli, nam nie trzeba mówić, że powinniśmy „coś z tym zrobić”. Oczekujemy od lekarzy, by wiedzieli, gdzie skierować nas po pomoc, żeby nas i naszych problemów nie zbywali. Tylko i aż tyle. Tymczasem są przypadki, gdy pacjent, któremu udało się uzyskać wiedzę, jak zacząć leczenie, idzie do lekarza POZ po skierowanie z kodem E66 do poradni leczącej otyłość i spotyka się z odmową oraz oczywiście stwierdzeniem: „Proszę mniej jeść i ćwiczyć, operacja bariatryczna jest niebezpieczna, za wcześnie na nią”. Tymczasem niemal wszyscy chorzy, z którymi rozmawiałam, zapewniają, że żałują jedynie, iż tak późno mieli operację, bo dzięki wcześniejszemu zabiegowi jakość ich życia i zdrowie byłyby inne.

 

Wszystko jest w głowie czy jednak w żołądku?

Zdecydowanie w głowie. Otyłość jest chorobą duszy. Najważniejsze są przyzwyczajenia związane z jedzeniem, jakie mamy wdrukowane w dzieciństwie lub jakie sami wypracowujemy przez lata. Kluczem jest zrozumienie, dlaczego ktoś doszedł do wagi np. 160 kg. Trzeba zidentyfikować problem, który kryje się za niewłaściwym odżywianiem, podczas wizyt u psychodietetyka, psychoterapeuty, psychiatry. Otyłość to bardzo złożona choroba. Dlatego tak istotny jest zespół wspierający pacjenta bariatrycznego: oprócz chirurga, także lekarz, który spojrzy całościowo na chorego, skieruje na odpowiednie badania. W ośrodku, w którym ja byłam operowana, pracował kardiolog, psycholog zajmujący się pacjentami z otyłością, dietetyk bariatryczny, który uczy od podstaw zasad zdrowego żywienia. Dobrze gdyby był jeszcze fizjoterapeuta pomagający w stopniowym zwiększaniu aktywności sportowej. Otyłości nie leczy jeden specjalista, lecz cały sztab ludzi. Wsparcie specjalistów, w tym psychodietetyka – osoby, do której pacjent mniej obawia się zwrócić, jako do pierwszej, z którą porozmawia otwarcie o problemie otyłości, jest kluczowe. Wiem, że bez zespołu specjalistów nie miałabym szans tak diametralnie zmienić jakość swojego życia. Oby jak najwięcej było medyków takich, jak ci, których mam zaszczyt i szczęście być pacjentką.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum