24 czerwca 2024

Pierwsza pomoc w gabinecie pedodontycznym

Opóźnione działanie znieczulenia, brak współpracy przy podaniu leku, agresywne zachowanie pacjenta, przemilczane choroby i przyjmowane leki – to tylko niektóre, wcale nie najczęstsze trudne sytuacje w stomatologii pediatrycznej. Stany nagłe również się zdarzają i trzeba być na nie przygotowanym. W czasie viii Mazowieckich Spotkań Stomatologicznych przypominał o tym Adam Maciej Pietrzak, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii, a także medycyny ratunkowej.

 

rozmawiała Urszula Wolińska-Kułaj, redaktor naczelna „Pulsu”

Czy gabinety stomatologiczne są przygotowane na udzielanie pierwszej pomocy?

Praktyka z pogotowia, czyli z czasów, gdy pracowałem jako koordynator wojewódzki ratownictwa, dowodzi, że wiedzę i przygotowanie do resuscytacji dentyści mają niestety minimalne. Wyposażenie wymagane przez sanepid w gabinetach jest, tyle że to „martwa półka” w szafie, z której zawartości nikt nie korzysta. Znajdujące się tam leki podaje się dożylnie, a dentyści zazwyczaj nie zakładają wkłuć dożylnych. Środowisko może kształciłoby się w tym kierunku, ale z jednej strony brakuje czasu, z drugiej – łatwiej założyć, że ta wiedza nigdy się nie przyda.

 

Dentyści są lekarzami wyjątkowo sprawnymi manualnie.

Tak, mają ponadprzeciętną sprawność manualną. Zarówno intubacja dotchawicza – zabezpieczenie dróg oddechowych, jak wkłucie jest w zakresie ich możliwości. W związku z tym wystarczy wyuczenie jakiejś standardowej czynności, nazwijmy ją pielęgniarskiej, i mogliby w ciemno, bez zastanawiania się, zakładać wkłucia. Tylko nikt nigdy na studiach nie pomyślał, że to jest czynność istotna dla nich zawodowo.

 

Wiedza w zakresie pierwszej pomocy i w ogóle reakcji na niespodziewane wypadki często się przydaje w gabinecie stomatologicznym?

Dosyć często. Bywa, że lekarze zwracają się o pomoc do pogotowia, czyli zespołów systemowych wyjazdowych (które powinny służyć do innych celów) w przypadkach prostych powikłań, np. zasłabnięcia czy bólu głowy. Takie przypadki nadają się do spokojnego zbadania w przychodni albo opinii internistycznej. Zespół pogotowia jest pod przymusem, jeżeli dostaje zlecenie od dyspozytora, że coś trzeba sprawdzić, bo lekarz wzywa i powiedział, że to sytuacja nagła. Ratownicy nie dyskutują. Jadą.

 

Jakie jest zatem ABC postępowania w nagłym wypadku?

Przewidując katastrofę, należy się do niej przygotować, czyli spodziewać się katastrofy. Trzeba być aż przesadnie dokładnym, zbierać ankiety od pacjentów. Mało tego, kilkakrotnie przeprowadzać te same ankiety dotyczące tych samych pacjentów, ponieważ stan zdrowia może się zmieniać dynamicznie. Osoby, które coś pominęły w jedynej ankiecie, potrafią to ujawnić w drugiej i znów pominąć w trzeciej. Bardzo często w pracy z małymi pacjentami, dysponując kilkunastoma ankietami dotyczącymi tego samego pacjenta, poznawałem wiele szczegółów, o których nikt nie wiedział. Zdarza się, że przedstawiciel rodziny, który przychodzi z maluchem, nie wie wszystkiego. Czasem dziecko jest lepiej zorientowane. Kolejna ważna uwaga: trzeba mieć przygotowany sprzęt. Jeżeli ktoś nie najlepiej radzi sobie z wkłuciami, powinien posiadać chociaż tlen do tlenoterapii. Nawet członkowie zespołów Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej potrafią prowadzić tlenoterapię w sposób bierny, czyli workiem samorozprężalnym. Tlen to też lek.

 

A najczęstsze błędy?

Błędem zawsze jest przekonanie, że wszystkim dookoła zdarzają się niespodziewane sytuacje, a mnie nie. Wcześniej czy później coś się wydarzy. Nie zawsze jesteśmy w dobrej kondycji fizycznej, nie zawsze w dobrej kondycji psychicznej, nie zawsze dobrze współpracujemy z pracownikami. Może również zdarzyć się coś nie z naszej winy. Działanie jednak trzeba podjąć, profesjonalnie. Dlatego, tak jak wcześniej wspomniałem, warto wyposażyć się w tlen, to niewiele kosztuje. Trzeba zadbać o dobrą łączność, nie wszędzie i nie zawsze taka jest. Zdarza się, że w zachodniej części Warszawy i we wschodnich województwach Polski podczas ćwiczeń lub działań wojskowych całkowicie zanika łączność w pasmach GSM i WiFi. Poza tym suport w postaci innego specjalisty bywa bardzo cenny, choćby po to, by można się kogoś poradzić. Niezłym rozwiązaniem byłyby telefoniczne dyżury specjalistów (w ramach działań izby lekarskiej), z którymi można porozmawiać o najważniejszych problemach. Każdemu anestezjologowi, interniście czy chirurgowi parę razy w życiu jest potrzebny farmakolog kliniczny. Ponieważ w dzisiejszych czasach on jeden potrafi ustalić, co się dzieje z tyloma substancjami, których używamy. Żeby nie popadać w polipragmazję, nie popełniać błędów, potrzebny jest zdrowy rozsądek farmakologa klinicznego. Tak samo przydałoby się, żebyśmy mieli się do kogo odwołać.

 

Z pana doświadczenia – najtrudniejsze, najbardziej niespodziewane przypadki?

Największym „wrogiem” stomatologa jest jednak rodzic pacjenta, nie sam pacjent. Bardzo często pacjent pediatryczny jest racjonalny, rozsądny. Z dzieciakami udaje się dogadać. Dobrostan zazwyczaj niszczy opiekun, który jest niestabilny emocjonalnie, tj. wprowadza panikę, nie potrafi się zachować. Dlatego wielu stomatologów nie chce, żeby rodzic był z dzieckiem w gabinecie, bo to tylko eskaluje przerażenie. Z drugiej strony – dziecko często woli, gdy rodzic jest obok. Może przydałyby się szkolenia, tak jak w szkole rodzenia, na zasadzie profilaktyki, żeby rodzice zwracali uwagę na zęby. Najpierw są zepsute zęby, później zainfekowane migdałki, interwencja laryngologa, a potem problem z zastawkami serca. Zdarzyło mi się spotkać kilka razy pacjenta, który przeszedł całą tę triadę. Zaczęło się od zaniedbanych zębów mlecznych, następnie były podcinane migdałki, zajęte zatoki, problemy okulistyczne, a na koniec uszkodzone zastawki i kardiolodzy musieli zastanawiać się, co dalej, bo wystąpiła niewydolność krążenia. Profilaktyka powinna być zatem na pierwszym miejscu.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum