8 września 2021

Déjà vu czy starość?

Jarosław Biliński,

członek Prezydium ORL w Warszawie

Mam 35 lat, a już kilka dobrych razy przytrafiło mi się mieć déja vu w związku z wydarzeniami, które nie tyle wydawało mi się, że widziałem, ile realnie widziałem. Starsi koledzy na pewno wiedzą, o czym mówię, i zapewne zdecydowanie częściej widzą odgrzewane kotlety polityczne czy zrywy oddolne.

11 września 2021 r. odbędzie się kolejny protest medyków inicjowany przez lekarzy rezydentów wraz z zapowiadanym “białym miasteczkiem”. Jest mi i przykro, i trochę się cieszę jednocześnie. Przykro mi dlatego, że sam cztery lata temu stałem na czele protestu i jego podwalinami było dokładnie to samo – poczucie, że tak nie da się dłużej pracować, że nie da się leczyć pacjentów godnie w istniejącym systemie ochrony zdrowia. Porozumienie Rezydentów, które miałem zaszczyt reprezentować, przetrwało, zmieniły się tylko kadry, mówi w nieco inny sposób, jest plastyczne i żyje. Obserwując to wszystko, młodzi lekarze, szczególnie ci, którzy do zawodu dopiero wchodzą, wyciągają takie same wnioski jak ja wówczas – albo wyjeżdżamy, albo przechodzimy do sektora prywatnego, albo coś z tym zrobimy sami. Każdy z nas miał, mam nadzieję, że nadal ma, ideały, wyobrażenia, jak powinna wyglądać praca lekarza, jak powinien przebiegać proces leczenia pacjenta, jak lekarz powinien radzić sobie z cierpieniem drugiego człowieka. Te ideały i wyobrażenia rozjeżdżają się kompletnie z rzeczywistością, szczególnie w polskim szpitalnictwie. Ciągłe braki – kadrowe, lekowe, sprzętowe, finansowe. Notoryczne wiszenie na telefonie, komputerze, ślęczenie nad papierami i proszenie wszystkich o wszystko. Stałe świecenie oczami – przed pacjentami, ich rodzinami, kolegami, opinią publiczną – za niedomogi systemu. To nie może się udać. Jeśli pełna zapału osoba, ze zdobytą wiedzą, którą pragnie wykorzystać w praktyce, która przysięga sobie być najlepszym lekarzem, jakiego można sobie wymarzyć, zderza się z murem, musi się to skończyć co najmniej dużymi siniakami. Cieszę się zatem, że Porozumienie Rezydentów przetrwało i w tym samym duchu co ja kiedyś – dobra pacjenta i zawodu – robi cokolwiek. Marazm i nabieranie wody w usta może bowiem zrujnować tkankę społeczną, w tym przypadku medyków.

Myślę sobie: “nic się nie zmieniło”. Praktycznie te same postulaty, te same nastroje, te same mechanizmy, te same zagrywki ze strony polityków. Ale rozmawiając ze znajomymi, słyszę, że zmieniło się bardzo dużo. My wówczas startowaliśmy z zupełnie innego poziomu. Obecnie świadomość społeczna, świadomość lekarzy jest o wiele większa. Zmieniły się paradygmaty – ludzie chcą żyć, chcą pracować, żeby żyć, a nie żyć, żeby pracować. Work-life balance to ładne określenie. Ale ta równowaga musi być ustalona na zdrowym poziomie. Na szczęście dociera to do coraz większej liczby lekarskich głów.

Postulaty: wzrost nakładów na ochronę zdrowia przynajmniej do średniej UE lub OECD – oczywistość, bo brak takich nakładów realnie zadłuża nasz kraj. Wzrost wynagrodzeń pracowników medycznych – oczywistość, spójrzmy tylko na rynek prywatny i państwowy. Spójrzmy, czym de facto jest NFZ z wyceną pracy ludzi – przykładem dumpingu, a nie ma zgody na grabienie ludzi w biały dzień – oczywistość. Poprawa warunków pracy – gdzie te sekretarki medyczne, gdzie asystenci medyczni? Oczywistość. Pacjent jako podmiot i nastawienie na opiekę zdrowotną opartą na wartościach, na skuteczności leczenia, na podmiotowości pacjenta, na wynikach, na dobru chorego! Gdzie to jest?

Kibicuję Wam, Koledzy, jestem cały czas z Wami, w końcu wszyscy jesteśmy pacjentami. A wiedząc, co jest po drugiej stronie kurtyny, boimy się podwójnie. Nie chcemy być leczeni w takich warunkach. Nikt z nas nie chce być leczony przez lekarza, który pracuje 26. godzinę albo ledwo podnoszącą głowę pielęgniarkę, która jest na trzecim dyżurze z rzędu. Oby Wam się udało, oby doszło do przełomu. Marzę o tym, choć mam déjà vu albo po prostu jestem stary, obudziliście bowiem we mnie te same emocje.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum