5 września 2022

Bezradni

Prawie nic w polityce, a zatem w historii, nie dzieje się z minuty na minutę ani nawet z dnia na dzień. Najczęściej obserwujemy procesy, o których genezie historycy mogą pisać grube tomy opracowań.

tekst Paweł Kowal

Nawet wydarzenia tak oczywiste jak Bitwa Warszawska nie są punktem na osi czasu, ale składają się z wielu drobniejszych pojedynczych zdarzeń, które (w przypadku wspomnianej bitwy) miały miejsce i przed 15 sierpnia, i po tej dacie w 1920 r. Tak jest najczęściej – to historycy „decydują”, kiedy coś było. W dzisiejszych czasach niekiedy tę „decyzję”, którą inni akceptują, podejmują dziennikarze. Przykładowo, to historycy zdecydowali, że II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 r. w Polsce, a nie wcześniej w Austrii czy Czechach lub później, gdy Hitler najechał Sowiety. Zresztą „ustalenie”, że wojna zaczęła się w Polsce, było onegdaj wielkim sukcesem, szczęściem w nieszczęściu. Zwracało bowiem uwagę na wielką krzywdę, jaka spotkała Polaków podczas tej wojny.

Usłyszawszy, że wojna zaczęła się 1 września, nie zastanawiamy się już za każdym razem nad tymi wszystkimi szczegółami. Po prostu przyjmujemy do wiadomości, że tak było, i koniec. Nasza głowa potrzebuje magii dat i liczb, potrzebuje tych wszystkich uproszczeń, choćby do wspomnień i podsumowań.

Na tej zasadzie zapamiętamy czwartek 24 lutego 2022 r. Tak naprawdę wojna Rosji przeciw Ukrainie trwała już od lat. Na pewno od 2014 r., czyli zajęcia ukraińskiego Krymu i wsparcia dywersji separatystów w Donbasie. Wielu ludziom w głowach zostanie 24 lutego – początek nowej fazy wojny, od którego mija właśnie pół roku.

Sześć miesięcy żyjemy już w świecie codziennych informacji o wojnie w pobliżu granicy, z milionami uchodźców, którzy w znacznej mierze zmienili i nasze życie. Nie była to zmiana na „wygodniej”. Może najważniejszym sprawdzianem, przez jaki przeszło społeczeństwo polskie, było właśnie przeżycie tej zmiany bez grymaszenia. A przecież w ciągu tego pół roku, co nas skłania do refleksji, musiały się zmienić nasze szkoły, szpitale i przychodnie, zasady działania komunikacji miejskiej itd. My tej wojny na swój sposób dotknęliśmy. A mimo że – jeśli nie liczyć Ukraińców – to my, Polacy, jesteśmy najbliżej tej wojny i niby wszystko o niej potrafimy powiedzieć, chyba jedno nam umyka. To, co może najlepiej widać z oddali: to nie jest tylko wojna Rosji z Ukrainą, to wojna Rosji z całym Zachodem. Wojna „o wszystko”, wojna, której końca nie znamy, ale wiemy, że ona jeszcze potrwa. Wojna, której koniec wyznaczy kiedyś jakiś historyk lub dziennikarz. Ale kiedy to będzie? Jaką wskaże datę? Co się wtedy wydarzy? Pół roku po ataku Rosji na Kijów stoimy wobec przyszłości bezradni i niepewni.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum