26 sierpnia 2024

PRAWO: Analiza przypadku

Pacjentka w latach 2006–2012 leczyła się w ramach opieki komercyjnej u lekarza ginekologa. Wizyty miały charakter nieregularny i doraźny. Pierwsza odbyła się 8 sierpnia 2006 r., kolejna 8 maja 2007. Podczas tej wizyty pacjentka odmówiła badania ginekologicznego, ponieważ zostało wykonane niedawno przez innego lekarza. Przedłożyła wynik badania cytologicznego z kwietnia 2007 r., które wskazało grupę według skali Papanicolaou. Przedstawiła też wyniki badania USG/TV, w których stwierdzono istnienie mięśniaka. Zaordynowano leczenie i zalecono przyjście na następną wizytę z wynikami badań laboratoryjnych (odbyła się 1 sierpnia 2007).

 

autorki: KAROLINA PODSIADŁY-GĘSIKOWSKA, adwokat
ALEKSANDRA POWIERŻA, radca prawny

Podczas wizyty 16 października 2007 r. ustalono, że pacjentka odstawiła zapisany lek. Po wykonaniu badania zalecono leczenie przeciwzapalne oraz badania laboratoryjne, ponieważ nie zostały wykonane mimo zaleceń. Kolejna wizyta miała miejsce 18 listopada 2008. Pacjentka dostarczyła wyniki badania cytologicznego z 5 listopada 2008 ze wskazaniem grupy według Papanicolaou oraz USG/TV wykonanego przez innego lekarza, który zdiagnozował obecność mięśniaka. Ze względu na plamienia zlecono hormonoterapię. 21 stycznia 2009 r. pacjentka poinformowała lekarza, że nie toleruje hormonoterapii, więc przepisał inny lek.

22 października 2009 r. pacjentka dostarczyła wynik USG/TV, który wykazywał, że doszło do ucisku mięśniaka na błonę śluzową macicy. Ponieważ dopatrzono się u pacjentki objawów anemii, pozwany zlecił leczenie krwiotwórcze.

W czasie wizyty 14 marca 2010 r. stwierdzono poprawę morfologii krwi, chociaż nadal występowała niedokrwistość. Pacjentka skarżyła się na plamienia, względnie krwawienia, a w badaniu ginekologicznym stwierdzono progresję mięśniaka. Lekarz ginekolog uznał, że konieczne jest wykonanie operacji ginekologicznej poprzedzonej badaniem cytologicznym oraz ewentualnym badaniem rezonansem magnetycznym. 14 lipca 2010 r. chora poinformowała lekarza o nieregularnych krwawieniach. Lekarz po raz kolejny opisał procedurę leczenia operacyjnego, aby usunąć mięśniaka, oraz wydał powtórne skierowanie na badania laboratoryjne, na które pacjentka się nie zgłosiła, mimo wcześniejszych zaleceń. Zwrócił uwagę na możliwość wykonania rezonansu magnetycznego oraz na życzenie pacjentki pobrał materiał do badań cytologicznych.

 

Po tygodniu poinformowano pacjentkę o możliwości odbioru wyników badania cytologicznego. Pobrany materiał został oddany do analizy do laboratorium i sporządzono dokument opatrzony datą 15 lipca 2010 r. Stwierdzono w nim: „obraz odpowiadający grupie według skali Papanicolaou. Komórki dysplastyczne małego i średniego stopnia. Wskazane dalsze badania. Niespecyficzna mikroflora-koki”.

 

W gabinecie prowadzonym przez pozwanego nie informowano o złych wynikach badania cytologicznego w przypadku bierności pacjentek. Najczęściej dowiadywały się o nich podczas kolejnej wizyty. Wynik badania cytologicznego został zatem dołączony do kartoteki pacjentki, której historię omawiamy, ponieważ go nie odebrała. Nie zadzwoniła, aby dowiedzieć się, czy i jaki jest wynik badania, nie umówiła się na kolejną wizytę, nie poddała się operacji, aby usunąć mięśniaki, ani nie wykonała zleconego przez ginekologa badania NMR.

 

Następna wizyta miała miejsce 20 grudnia 2011 r. Wtedy wydano wyniki badania cytologicznego z 14 lipca 2010, a lekarz stwierdził krwawienie z dróg rodnych, ciężką anemię i widocznie gorsze samopoczucie pacjentki.

 

Dalszemu leczeniu pacjentka została poddana w szpitalu, gdzie 3 stycznia 2012 r. wykonano u niej łyżeczkowanie jamy macicy i pobrano wycinki do badań. 4 stycznia na podstawie badania histopatologicznego rozpoznano raka płaskonabłonkowego. Hospitalizacja trwała od 18 do 27 stycznia 2012 r.

 

19 stycznia 2012 r. przeprowadzono u pacjentki zabieg operacyjny histerektomii. Następnie otrzymała leczenie: chemio- i radioterapię. 26 września 2012 zmarła. Przyczyną jej śmierci był nowotwór złośliwy szyjki macicy z przerzutami do innych narządów.

 

Mąż zmarłej pacjentki zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Prokuratura zarzuciła lekarzowi nieumyślne narażenie pacjentki na niebezpieczeństwo utraty życia, ponieważ zaniechał zalecenia w należytym terminie koniecznych badań diagnostycznych i czynności terapeutycznych. Sąd karny I i II instancji uniewinnił lekarza ginekologa od zarzucanego mu przestępstwa z art. 160 §3 k.k. w związku z art. 160 §1 k.k. (narażenie człowieka na niebezpieczeństwo).

 

Następnie mąż pacjentki wystąpił z powództwem cywilnym przeciwko lekarzowi. Domagał się 500 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za śmierć małżonki. Twierdził, że lekarz przez niezawiadomienie pacjentki o negatywnych wynikach cytologii przyczynił się do jej śmierci, zmniejszając szanse na wyleczenie nowotworu. W odpowiedzi na pozew lekarz i jego pełnomocnik podnieśli, że pacjentka nie była pod stałą opieką medyczną tego lekarza, gdyż jej wizyty były nieregularne i w znacznych odstępach czasu. Poza tym przedstawiała badania wykonywane przez innych lekarzy ginekologów oraz często odmawiała przeprowadzenia przez pozwanego badania ginekologicznego. Lekarz podkreślił, że po pobraniu materiału do badań cytologicznych każda pacjentka jest obowiązkowo informowana o możliwości odbioru wyników po tygodniu, by omówić je z lekarzem i ewentualnie wdrożyć leczenie.

 

Jak zawsze w sprawach związanych z medycyną, został powołany biegły lekarz. Ustalił, że nie lekarz, lecz pacjentka miała obowiązek dopilnowania wykonania zaleconych badań, odebrania wyniku badania cytologicznego, umówienia się na kolejną wizytę. Biegły uznał, że nie było możliwości jednoznacznej oceny stadium zaawansowania nowotworu w dniu pobierania materiału do badania, a zatem ustalenia, czy zaistniałe opóźnienie miało istotne znaczenie dla rokowań chorej, w stopniu znaczącym zmniejszając szanse terapeutyczne. Biegły podkreślił, że określona u pacjentki grupa według Papanicolaou nie oznacza choroby nowotworowej szyjki macicy. Taki stan kliniczny może poprzedzać rozwój raka, ale może również wycofać się bez istotnych, trwałych skutków zdrowotnych. Sąd ustalił również, że chora była „trudną” pacjentką, niewspółpracującą. Odmawiała badania, odstawiała leki, wizyty były nieregularne. Gdyby zdecydowała się na operację usunięcia mięśniaków, mogłoby to wpłynąć na jej stan zdrowia. Wobec tych ustaleń sąd zdecydował się oddalić powództwo.

 

Pytanie redakcji: Przytoczona sprawa była trudna zarówno dla rodziny, jak i dla lekarza, gdyż zakończyła się śmiercią pacjentki. Czy faktycznie lekarz mógł zawinić, nie zawiadamiając pacjentki?

 

Odpowiedź prawnika lekarza: W omawianej sprawie sąd rozważał, czy lekarz miał taki obowiązek w kontekście prawnym, gdyż tylko w takiej sytuacji można by postawić mu zarzut niedochowania należytej staranności. Sąd jednak uznał, że nie ma norm prawnych, które obligowałyby lekarza poradni do poszukiwania pacjentów z własnej inicjatywy. Lekarz dochował należytej staranności, wydawał zalecenia, kierował na badania i proponował leczenie operacyjne. Niestety, pacjentka nie wykonywała jego poleceń. Lekarz nie miał obowiązku zapoznania się z badaniami, jeśli pacjentka nie umówiła się na wizytę. Mąż zmarłej chciał obarczyć lekarza odpowiedzialnością finansową za jej śmierć, jednak było to niesłuszne, gdyż nie zachodził związek przyczynowy między działaniem lekarza a śmiercią pacjentki. W oparciu o opinię biegłego sąd uznał, że wyniki cytologii nie wskazywały również jednoznacznie diagnozy, że pacjentka ma nowotwór.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum