13 lutego 2017

Teoretyczny problem ministra

Paweł Walewski

Konstanty Radziwiłł pozwolił sobie na obserwację, że nie ma co panikować z powodu smogu, skoro tyle osób pali papierosy. – Nie ma w tej chwili żadnego powodu do paniki – ocenił minister w szczycie smogowej zawieruchy. – Lubimy mówić o zagrożeniach troszkę bardziej teoretycznych, w sytuacji, kiedy styl życia, jaki przyjmujemy, jest wielokrotnie bardziej szkodliwy. Uwagi nie zrobiły większego wrażenia na palaczach papierosów, za to uczyniły z ministra obiekt nieprzychylnych komentarzy. Bo czy wypada, aby szef resortu zdrowia w okresie największego nasilenia zanieczyszczeń powietrza, mających realny wpływ na stan dróg oddechowych, lekceważył zagrożenie i podważał opinie ekspertów? Ta chyba nieprzemyślana wypowiedź jest jednak fragmentem większej całości, bo nie pierwszy raz z ust urzędnika państwowego padają nieodpowiedzialne słowa, przeczące temu, co widać, słychać, a w tym wypadku czuć. Minister zdrowia obiecuje społeczeństwu rychłe zwiększenie wydatków na publiczne lecznictwo, choć jego zapowiedzi nijak się mają do nakładów prognozowanych przez Ministerstwo Finansów. Z szumnych zapowiedzi bezpłatnego dostępu nieubezpieczonych do leczenia ostała się jedynie wizyta u lekarza pierwszego kontaktu. Minister stwarza też kolejne iluzje poprawy dostępności służby zdrowia bez dodatkowych pieniędzy, a mimo ministerialnych zapewnień gołym okiem widać, że ochrona zdrowia nie jest priorytetem obecnej ekipy rządzącej. Nie była też priorytetem poprzedników, ale Prawo i Sprawiedliwość naobiecywało tyle w kampanii wyborczej, że strach bierze, jak wywiąże się ze swoich przyrzeczeń. Wielu ekspertów, analizując przygotowaną w resorcie finansów politykę podatkową, zaczęło nawet kwestionować planowaną na 2018 r. likwidację NFZ. Ale Ministerstwo Zdrowia idzie w zaparte. Doktor Radziwiłł smogu się nie boi, więc tym bardziej nie przeraża go osamotnienie w rządzie. Swoimi stwierdzeniami na temat nieszkodliwości smogu minister zdrowia pokazał, że nie ma zamiaru angażować się w ochronę środowiska. Być może nie dostrzegł, jak silne są obecnie na świecie działania społeczników ratujących naturę w obronie zdrowia obywateli i jak bardzo problem jest ważny społecznie. Brak wyczucia w tej kwestii nie przysłużył się ministrowi i skazuje go na opinię polityka, który nie zawsze wsłuchuje się w puls życia społecznego. Co gorsze, może mieć to przełożenie na inne aspekty polityki zdrowotnej, bo grozi przeoczeniem nadciągających kryzysów. ■

Autor jest publicystą „Polityki”.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum